Recenzja filmu

Teknolust (2002)
Lynn Hershman-Leeson
Tilda Swinton
Karen Black

Trzy twarze cyfrowej Ewy

Oto kobiece spojrzenie na przyszłość ludzkości. Samotna Tilda Swinton bawi się w Boginię cybeprzestrzeni. A rezultatem jej zabawy w cyberprzestrzeni jest powstanie trójki cyfrowych klonów jej
Oto kobiece spojrzenie na przyszłość ludzkości. Samotna Tilda Swinton bawi się w Boginię cybeprzestrzeni. A rezultatem jej zabawy w cyberprzestrzeni jest powstanie trójki cyfrowych klonów jej samej. Udoskonaliła je i podrasowała, nadając każdej odmienne cechy charakteru. Żyją w wirtualnym świecie, lecz mogłyby żyć i w świecie realnym, gdyby tylko odporne były na wszelakie mikroby. Jedna z nich tę odporność zdobyła i co jakiś czasy wychodzi na łowy w poszukiwaniu męskiego nasienia, które okazuje się niezbędnym elementem diety cyfrowych istot. Problem w tym, że po kontaktach z zagadkową kobietą mężczyźni zapadają na bezpłodność, co prowadzi do rozpoczęcia śledztwa przez specjalną jednostkę prowadzoną przez dość dziwnego oficera. Brzmi jak komedia, prawda? Niestety z przykrością stwierdzam, że do komedii jej daleko. Zresztą do czegokolwiek innego też. Interesujący pomysł jest tu całkowicie niewykorzystany, stał się prostą i mało oryginalną powiastką o tym, że dziewczyny też się chcą zabawić. Cóż, mnie o tym przekonuje stary ale jary przebój Cyndi Lauper "Girls Just Want to Have Fun". Powiedziałbym nawet, że tamten teledysk miał większą wartość artystyczną niż film Lynn Hershman-Leeson. W "Teknolust" kuleje wszystko, lecz przede wszystkim sama konstrukcja. Film jest za krótki, ma za mało rozbudowaną fabułę, a jednocześnie za dużo bohaterów. W ten sposób wszystko dzieje się w ekspresowym tempie, nie ma miejsca na bliższe poznanie bohaterów. Kolejne sceny przemykają przez ekran niczym seria z kałasznikowa. Na nic nie ma czasu, na oddech, wątki poboczne, nie mówiąc już o pytaniach egzystencjalnych, które aż prosiło się zadać. "Teknolust" paradoksalnie mogło się uratować, gdyby reżyserka drastycznie go skróciła. Zamiast 80 minut powinno być 20 – tyle mniej więcej miała materiału – i wtedy miałoby to sens, ręce i nogi. Jedyny plus to Tilda Swinton, którą w różnych perukach, strojach i makijażach możemy podziwiać przez prawie cały film. Jeśli jesteście fanami aktorki, to możecie sięgnąć po DVD, ale nie spodziewajcie się cudów.  "Teknolust" zostało u nas wydane na DVD w serii Kina Domowego. Nie należy zatem spodziewać się zbyt wiele. Brakuje dodatków, których jednak zapewne przy tym filmie nigdy nie było. Sam film jednak przygotowano na szczęście solidnie. Obraz jest w miarę dobry, a dźwięk to DD 5.1 lub DTS, co oznacza, że przynajmniej głośniki się nie zmarnują.
1 10
Moja ocena:
4
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones